Strony

piątek, 30 grudnia 2011

o dość nieprzyjemnych zakupach dzisiejszego dnia

Postanowiłam pojechać dziś do Galerii Bałtyckiej, ale niestety zakupy okazały się wielką klapą. Oprócz tego,że zostałam staranowana przez dziki tłum, to panie ekspedientki uparły się aby być dziś niemiłe, nie znalazłam tego,czego potrzebowałam, a poza tym kilka sklepów ewidentnie naciąga ludzi:/
1. W Housie kupiłam przeceniony sweterek - urzekł mnie jego kolor i te śliczne pomponiki. Kosztował 49,90zł. Tu nie wydarzyło się jeszcze nic specjalnego więc uszczęśliwiona zakupem poszłam w kierunku innych sklepów ;)

 2. Na chwilę zatrzymałam się we Flo, gdzie przecenione było prawie wszystko i to o 30%. Kupiłam kolejny z ich kolekcji olejek, tym razem skusiłam się na konwalię.
 3. Pierwsze rozczarowanie spotkało mnie w Super-Pharmie. Nie ukrywam,że na zakupy przyjechałam głównie po aloes, który miał być w promocji za 16zł. Jak zwykle aloesu nie było, podobnie jak innych rzeczy z ulotki, które mnie interesowały. Zawsze gdy na czymś mi zależy z tego sklepu, uzyskuję odpowiedź,że albo jeszcze czegoś nie ma albo już nie ma:/ Kupiłam więc dwa kolejne capivity piękne paznokcie, jak się okazało,leki wyprzedają bo ich data przydatności się kończy niedługo. Trzeba więc uważać i za każdym razem sprawdzać. Ja odłożyłam z koszyka kilka rzeczy bo na pewno nie zdążyłabym ich wszystkich użyć. Wykorzystałam też swoje punkty i dostałam za nie szminkę Maybelline w kolorze Fuchsia. Chciałam zbierać punkty, ale przejrzałam katalog nagród i niestety nie znalazłam w nim nic godnego uwagi. Szminka na szczęście okazała się strzałem w dziesiątkę :)






Zdjęcia niestety robione w złym świetle i nie oddają tego pięknego koloru, ale muszę przyznać, że szminka świetnie nawilża, a za to ma wielki plus.
4. Następnie poszłam do Croppa i tu dość miłe zaskoczenie - biżuterię można kupić i to od 4zł. Ja wygrzebałam kolczyki i breloczek z misiem, jest uroczy :) Żałuję,że nie wzięłam też misiowych kolczyków, chyba po nie jeszcze wrócę. 

5.Kolejnym przystankiem był Rossmann i tu strasznie się zdenerwowałam. Jak pewnie wiecie, obecnie jest promocja na żele original source - kupując jeden, drugi dostajemy gratis. Zapakowałam więc swój żel do koszyka, zapłaciłam, a kasjerka dopiero wtedy stwierdziła,że nie ma już tej promocji bo żele się skończyły. Gazetka jest ważna dopiero od dwóch albo trzech dni więc taka sytuacja jest dość śmieszna. Chciałam więc zrezygnować z zakupu, niestety nie odbyło się to bez marudzenia i bezsensownego pytanie kasjerki: dlaczego nie mogę kupić jednego żelu za 9,99? Może dlatego,że w każdym innym Rossmannie za tę kwotę dostanę drugi - ale ta pani tego nie rozumiała. Na szczęście udało mi się pozbyć żelu. Pozostałych zdjęć z tych zakupów nie dodaję bo to sama nuda - środki czystości itp.
6.Natura - i tu już nie wytrzymałam ;)
 Zrobiłam malutkie zakupy, wszystko w promocji, kupiłam też jeden lakier Sensique do zdobień. Leżał on w rzeczach przecenionych, inne kolory kosztowały niecałe 3 zł więc postanowiłam go wypróbować. Zawsze wolę sprawdzić cenę przed zakupem, ale czytnik nie działał. Poszłam więc do kasy, zapłaciłam za zakupy, sprawdzam paragon - a lakier zamiast 3zł kosztuje 9. Wróciłam i grzecznie tłumaczę,że zostałam wprowadzona w błąd i chcę oddać lakier, na co ekspedientka mówi: ,,nie da rady, już za późno''. Takie tłumaczenie jest nie tylko śmieszne, ale i nieprofesjonalne. Sama pracowałam kiedyś w sklepie i wiem, że radę zawsze się da, trzeba tylko chcieć :) Pani widocznie nie chciało się robić zwrotu więc poprosiłam kierowniczkę. Okazało się,że kierowniczki nie ma, a tylko ona umie robić zwroty. Nagle pojawiła się druga ekspedientka, stwierdziła że zrobi zwrot, ale następnym razem jak będę coś kupować mam nie brać pod uwagę faktu, że ta rzecz stoi na przecenionym stoisku bo tylko niektóre kolory są przecenione. Na jakieś 20 kolorów akurat złoty przeceniony nie był :] Co prawda lakier w końcu oddałam, ale z wielką łaską, żalem i docinkami ze strony obu pań. Jedna z nich zaczęła mnie przekonywać,że 9zł za lakier Sensique to i tak dobra cena. Jasne :] Wyszłam ze sklepu ze sztucznymi rzęsami i zwykłym, białym lakierem.
Więcej niż zakupów, było jednak stresów. Nikt nie lubi sytuacji kiedy jedziemy po coś, a czegoś nie ma albo gdy ktoś chce nam na siłę wcisnąć rzecz, której nie potrzebujemy. Dodam dziś jeszcze notkę maseczkową, a jutro Sylwester. Powiem szczerze, że nie lubię tego dnia. Boję się fajerwerków i najchętniej zawinęłabym się pod kołdrę i poszła spać. W tym roku nie miałam prawie żadnych ciekawych propozycji. Skończyło się na tym,że świętować będę ze znajomymi i ich rodziną. Mam nadzieję, że będzie sympatycznie :) Czekają mnie więc jeszcze jedne zakupy - na szczęście tym razem spożywcze, a przy tych tak niemiłych sytuacji już raczej nie będzie :)

6 komentarzy:

  1. Fajny sweterek :) współczuje doświadczeń z ekspedientkami ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. i dobrze że oddałaś lakier, często w ten sposób sklepy wprowadzają w błąd i liczą na to że klient machnie ręką.

    OdpowiedzUsuń
  3. dokładnie :) kiedyś pewnie bym machnęła ręką, ale obecnie nie mam zamiaru dorabiać sklepów i zgadzać się na takie oszustwo. A że pani była wyjątkowo nieprzyjemna, tym bardziej nie chciałam ustąpić.

    OdpowiedzUsuń
  4. współczuję ;) mnie też często spotykają takie sytuacje w sklepach. Ech, czasami nieprofesjonalność niektórych pracowników dobija.
    Sweterek śliczny :) chyba poszukam takiego u siebie :)

    OdpowiedzUsuń