Zapraszam na ostatni w tym roku post, taki prezentowo-zakupowy :)
Na początek słodka piżamka w króliczki z Primarka
Dostałam paletkę cieni z makeup revolution, na którą już dawno się czaiłam bo jest piękna i na pewno wykorzystam wszystkie kolory
w ramach uzupełniania braków - chusteczki nawilżane, zapas mydła w płynie, waciki i carex
w Biedronce kupiłam wagę łazienkową, kosztowała 30zł
a od razu przy zdjęciu wagi wstawiam słodycze, które przywiozła mi siostrzenica ;)
i to tyle u mnie. Chciałabym życzyć Wam udanych imprez sylwestrowych i dużo szczęścia w Nowym Roku :)
czwartek, 31 grudnia 2015
poniedziałek, 28 grudnia 2015
ulubieńcy roku - kolorówka
Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, w związku z czym zapraszam dziś na mój przegląd ulubionej kolorówki.
Jeżeli chodzi o podkłady niezmiennie ulubieńcami są revlon color stay, które świetnie kryją, matują i są bardzo trwałe. W przyszłym roku też z pewnością będę po nie sięgać.
nowością dla mnie jest podkład Pierre Rene skin balance, który przypomina mi działaniem podkłady revlon. Plusem tego produktu jest poza tym wygodne opakowanie z pompką, czego niestety brak w przypadku color stay.
w tym roku zużyłam też kilka opakowań bazy stay matte Rimmel i w 2016 na pewno jej u mnie nie zabraknie.
z korektorów najbardziej polubiłam się z tym od Catrice. W przyszłym roku chętnie wypróbuję wersję z aplikatorem.
z przyjemnością używałam (i nadal używam) brązerów z kobo, które mam w obu wersjach kolorystycznych. Są świetne i niedrogie.
od długiego czasu uwielbiam eye-liner w wersji wodoodpornej z wibo. W tym roku dołączył do niego drugi, z eveline i oba będą często gościć w mojej kosmetyczce.
jeśli chodzi o róże do policzków, spodobały mi się dwa: satin blush eveline w odcieniu peachy pink i freedom true loved
rozświetlacza z Wibo używam już strasznie długo i nie wiem kiedy go zużyję, jest tani, bardzo wydajny i daje ładny efekt
do rozświetlania kącików oka moim ulubieńcem jest catrice made to stay
ale największym ulubieńcem jest chyba rozświetlacz blushing hearts, który daje cudowny efekt i długo się utrzymuje.
moim ulubieńcem jeżeli chodzi o tusze do rzęs okazał się maybelline sensational. Po nim trafiałam już niestety na same buble.
zaczęłam bardziej dbać o rzęsy i dwa razy dziennie używam odżywki - znalazłam dwie o podobnym działaniu. Polecam wypróbować, sprawdzają się również jako baza pod tusz.
jako bazy używałam cały rok tej od Hean. Ciągle jej końca nie widać więc jeszcze długo u mnie będzie gościć :)
z cieni do powiek najczęściej sięgałam po color tattoo od maybelline lub paletki make up revolution. Przerzuciłam się na bardziej naturalne, stonowane odcienie.
w końcu mogę też pochwalić się ładnymi, długimi paznokciami i po części zawdzięczam to temu produktowi: odżywce z lovely, która ma przyspieszać wzrost paznokci, a do tego kosztuje kilka złotych.
pierwszy raz zdradziłam też zmywacz z Isany na rzecz zmywacza w gąbce marki Delia. Teraz zmywanie lakieru jest jeszcze prostsze i szybsze i nie trzeba wacików.
w tym roku trafiłam na jeden ze swoich ulubionych zapachów - la rive love city. Kosztuje grosze, a jest bardzo trwały i na ten moment to mój wielki ulubieniec
często sięgałam też po Naturelle od Yves Rocher lub wodę toaletową o pięknym, kokosowym zapachu tej samej marki
z ulubieńców do ust aż dwa pochodzą od Bourjois. Pierwszy to pomadka w kredce color boost, świetnie nawilża, ma piękny kolor i długo się trzyma na ustach
drugi to słynna pomadka rouge edition velvet, moja jest w odcieniu so hap'pink
w dalszym ciągu uwielbiam też pomadki golden rose, tu akurat matowa wersja o numerze 04
z nowości bardzo polubiłam się z pomadką w kredce od kobo. Mam ją od niedawna, ale codziennie po nią sięgam. Ma piękny, naturalny odcień i nie wysusza ust.
na koniec akcesoria do makijażu - trafiłam w tym roku na kilka dobrych, niedrogich pędzli do twarzy po które sięgam prawie codziennie i mogę Wam je z czystym sumieniem polecić. Bardzo polubiłam się też z jajeczkiem do blendowania, kupionym na allegro.
Tyle jeżeli chodzi o moich ulubieńców, cieszę się że trafiłam na te produkty, tym bardziej że większość z nich jest niedroga, a jakością nie ustępuje droższym odpowiednikom. Miłego dnia Wam życzę :)
Jeżeli chodzi o podkłady niezmiennie ulubieńcami są revlon color stay, które świetnie kryją, matują i są bardzo trwałe. W przyszłym roku też z pewnością będę po nie sięgać.
nowością dla mnie jest podkład Pierre Rene skin balance, który przypomina mi działaniem podkłady revlon. Plusem tego produktu jest poza tym wygodne opakowanie z pompką, czego niestety brak w przypadku color stay.
w tym roku zużyłam też kilka opakowań bazy stay matte Rimmel i w 2016 na pewno jej u mnie nie zabraknie.
z korektorów najbardziej polubiłam się z tym od Catrice. W przyszłym roku chętnie wypróbuję wersję z aplikatorem.
z przyjemnością używałam (i nadal używam) brązerów z kobo, które mam w obu wersjach kolorystycznych. Są świetne i niedrogie.
od długiego czasu uwielbiam eye-liner w wersji wodoodpornej z wibo. W tym roku dołączył do niego drugi, z eveline i oba będą często gościć w mojej kosmetyczce.
jeśli chodzi o róże do policzków, spodobały mi się dwa: satin blush eveline w odcieniu peachy pink i freedom true loved
rozświetlacza z Wibo używam już strasznie długo i nie wiem kiedy go zużyję, jest tani, bardzo wydajny i daje ładny efekt
do rozświetlania kącików oka moim ulubieńcem jest catrice made to stay
ale największym ulubieńcem jest chyba rozświetlacz blushing hearts, który daje cudowny efekt i długo się utrzymuje.
moim ulubieńcem jeżeli chodzi o tusze do rzęs okazał się maybelline sensational. Po nim trafiałam już niestety na same buble.
zaczęłam bardziej dbać o rzęsy i dwa razy dziennie używam odżywki - znalazłam dwie o podobnym działaniu. Polecam wypróbować, sprawdzają się również jako baza pod tusz.
jako bazy używałam cały rok tej od Hean. Ciągle jej końca nie widać więc jeszcze długo u mnie będzie gościć :)
z cieni do powiek najczęściej sięgałam po color tattoo od maybelline lub paletki make up revolution. Przerzuciłam się na bardziej naturalne, stonowane odcienie.
w końcu mogę też pochwalić się ładnymi, długimi paznokciami i po części zawdzięczam to temu produktowi: odżywce z lovely, która ma przyspieszać wzrost paznokci, a do tego kosztuje kilka złotych.
pierwszy raz zdradziłam też zmywacz z Isany na rzecz zmywacza w gąbce marki Delia. Teraz zmywanie lakieru jest jeszcze prostsze i szybsze i nie trzeba wacików.
w tym roku trafiłam na jeden ze swoich ulubionych zapachów - la rive love city. Kosztuje grosze, a jest bardzo trwały i na ten moment to mój wielki ulubieniec
często sięgałam też po Naturelle od Yves Rocher lub wodę toaletową o pięknym, kokosowym zapachu tej samej marki
z ulubieńców do ust aż dwa pochodzą od Bourjois. Pierwszy to pomadka w kredce color boost, świetnie nawilża, ma piękny kolor i długo się trzyma na ustach
drugi to słynna pomadka rouge edition velvet, moja jest w odcieniu so hap'pink
w dalszym ciągu uwielbiam też pomadki golden rose, tu akurat matowa wersja o numerze 04
z nowości bardzo polubiłam się z pomadką w kredce od kobo. Mam ją od niedawna, ale codziennie po nią sięgam. Ma piękny, naturalny odcień i nie wysusza ust.
na koniec akcesoria do makijażu - trafiłam w tym roku na kilka dobrych, niedrogich pędzli do twarzy po które sięgam prawie codziennie i mogę Wam je z czystym sumieniem polecić. Bardzo polubiłam się też z jajeczkiem do blendowania, kupionym na allegro.
Tyle jeżeli chodzi o moich ulubieńców, cieszę się że trafiłam na te produkty, tym bardziej że większość z nich jest niedroga, a jakością nie ustępuje droższym odpowiednikom. Miłego dnia Wam życzę :)
Etykiety:
Bourjois,
catrice,
delia,
eveline,
freedom,
golden rose,
hean,
kobo,
la rive,
lovely,
makeup revolution,
maybelline,
pierre rene,
podkłady,
revlon,
Rimmel,
rozświetlacze,
wibo,
yves rocher
niedziela, 27 grudnia 2015
grudniowe denko
Zapraszam na ostatnie w tym roku denko :)
Moja ulubiona farba do włosów, czyli Garnier olia w odcieniu bardzo ciemny brąz. Mam już kolejne opakowanie.
chusteczki nawilżane babydream z Rossmanna - za tę cenę mogą być, chociaż mogłyby być bardziej mokre
krem do rąk vaseline - miałam wersję wzmacniającą paznokcie. Nie wiem czy rzeczywiście działał na paznokcie, ale sam krem dobrze nawilżał i szybko się wchłaniał. Kiedyś jeszcze po niego sięgnę.
lakier do paznokci eveline - miał wygodny, wąski pędzelek i dobrze się trzymał na paznokciach.
płyn do higieny intymnej AA - płyn jak płyn, obecnie zmieniłam go na Ziaję
żel pod prysznic Fa o zapachu niebieskiego kwiatu lotosu - tani i wydajny żel, miał przyjemny zapach, teraz sięgnęłam po Palmolive
odżywka do włosów Garnier ultra doux - to już może kolejne zużyte opakowanie tego produktu, moje włosy bardzo go lubią i pewnie niedługo kupię go ponownie
szampon do włosów Yves Rocher - miał rzadką konsystencję, był niewydajny i nie zauważyłam aby jakoś specjalnie nadawał włosom objętości. Nie kupię ponownie.
maseczka Soraya - często do nich wracam i polecam
krem do rąk Avon, o zapachu waniliowym - dość przeciętny krem, a zapach bardzo sztuczny, chemiczny. Nie wiem czy jest jeszcze w sprzedaży,ale nie kupiłabym ponownie.
mgiełka do pościeli Avon - sam zapach bardzo mi się podobał, niestety nie utrzymywał się na pościeli ani w pomieszczeniu. Nie wróciłabym do niego.
woda ultra sexy od Avon - jakoś go wymęczyłam, ale nie mój zapach. Nie kupię ponownie.
balsam ujędrniający do ciała Bielenda z serii sexy mama - balsam, który nie robił nic. Nie wymagałam od niego ujędrnienia czy działania antycelluitowego, ale on nawet nie nawilżał. W dodatku miał mdły zapach, który mi przeszkadzał. Jak dla mnie bubel.
balsam do ciała Garnier - ten sprawdził się u mnie zdecydowanie lepiej. Dobrze nawilżał, skóra była po nim miękka i przyjemna w dotyku.
płyn micelarny Bourjois - mój wielki ulubieniec, świetnie sobie radzi z makijażem, nie podrażnia oczu, jest niedrogi i ma ładne opakowanie.
kolejna maseczka Soraya
płyn micelarny od Vichy - działał bardzo dobrze, ale nie wrócę do niego ze względu na cenę. Wolę jego tańsze zamienniki z Garniera czy właśnie Bourjois.
peeling do twarzy Yves Rocher - średni zdzierak, teraz przerzuciłam się na peelingi enzymatyczne więc nie wrócę już do niego.
matujący puder od Catrice - zapobiegał błyszczeniu na twarzy na kilka godzin, miał wygodne i solidne opakowanie z lusterkiem, nie był widoczny na twarzy. Kiedyś kupię go ponownie.
chusteczki do demakijaży bebeauty - przydają się w kryzysowych sytuacjach albo podczas wyjazdów. Póki co nigdzie się nie wybieram więc po nie nie sięgnę. W domu zdecydowanie wolę demakijaż płynami micelarnymi.
waciki carea - ciągle je kupuję
gąbeczki do twarzy - idealnie sprawdzają się przy usuwaniu maseczek z twarzy. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w nowe.
To tyle jeżeli chodzi o moje denko. Moje postanowienie noworoczne: zużywać więcej kolorówki :)
Moja ulubiona farba do włosów, czyli Garnier olia w odcieniu bardzo ciemny brąz. Mam już kolejne opakowanie.
chusteczki nawilżane babydream z Rossmanna - za tę cenę mogą być, chociaż mogłyby być bardziej mokre
krem do rąk vaseline - miałam wersję wzmacniającą paznokcie. Nie wiem czy rzeczywiście działał na paznokcie, ale sam krem dobrze nawilżał i szybko się wchłaniał. Kiedyś jeszcze po niego sięgnę.
lakier do paznokci eveline - miał wygodny, wąski pędzelek i dobrze się trzymał na paznokciach.
płyn do higieny intymnej AA - płyn jak płyn, obecnie zmieniłam go na Ziaję
żel pod prysznic Fa o zapachu niebieskiego kwiatu lotosu - tani i wydajny żel, miał przyjemny zapach, teraz sięgnęłam po Palmolive
odżywka do włosów Garnier ultra doux - to już może kolejne zużyte opakowanie tego produktu, moje włosy bardzo go lubią i pewnie niedługo kupię go ponownie
szampon do włosów Yves Rocher - miał rzadką konsystencję, był niewydajny i nie zauważyłam aby jakoś specjalnie nadawał włosom objętości. Nie kupię ponownie.
maseczka Soraya - często do nich wracam i polecam
krem do rąk Avon, o zapachu waniliowym - dość przeciętny krem, a zapach bardzo sztuczny, chemiczny. Nie wiem czy jest jeszcze w sprzedaży,ale nie kupiłabym ponownie.
mgiełka do pościeli Avon - sam zapach bardzo mi się podobał, niestety nie utrzymywał się na pościeli ani w pomieszczeniu. Nie wróciłabym do niego.
woda ultra sexy od Avon - jakoś go wymęczyłam, ale nie mój zapach. Nie kupię ponownie.
balsam ujędrniający do ciała Bielenda z serii sexy mama - balsam, który nie robił nic. Nie wymagałam od niego ujędrnienia czy działania antycelluitowego, ale on nawet nie nawilżał. W dodatku miał mdły zapach, który mi przeszkadzał. Jak dla mnie bubel.
balsam do ciała Garnier - ten sprawdził się u mnie zdecydowanie lepiej. Dobrze nawilżał, skóra była po nim miękka i przyjemna w dotyku.
płyn micelarny Bourjois - mój wielki ulubieniec, świetnie sobie radzi z makijażem, nie podrażnia oczu, jest niedrogi i ma ładne opakowanie.
kolejna maseczka Soraya
płyn micelarny od Vichy - działał bardzo dobrze, ale nie wrócę do niego ze względu na cenę. Wolę jego tańsze zamienniki z Garniera czy właśnie Bourjois.
peeling do twarzy Yves Rocher - średni zdzierak, teraz przerzuciłam się na peelingi enzymatyczne więc nie wrócę już do niego.
matujący puder od Catrice - zapobiegał błyszczeniu na twarzy na kilka godzin, miał wygodne i solidne opakowanie z lusterkiem, nie był widoczny na twarzy. Kiedyś kupię go ponownie.
chusteczki do demakijaży bebeauty - przydają się w kryzysowych sytuacjach albo podczas wyjazdów. Póki co nigdzie się nie wybieram więc po nie nie sięgnę. W domu zdecydowanie wolę demakijaż płynami micelarnymi.
waciki carea - ciągle je kupuję
gąbeczki do twarzy - idealnie sprawdzają się przy usuwaniu maseczek z twarzy. Koniecznie muszę zaopatrzyć się w nowe.
To tyle jeżeli chodzi o moje denko. Moje postanowienie noworoczne: zużywać więcej kolorówki :)
Etykiety:
AA,
Avon,
babydream,
balsamy do ciała,
bebeauty,
bielenda,
Bourjois,
catrice,
denko,
eveline,
fa,
Garnier,
krem do rąk,
odżywki do włosów,
pudry,
soraya,
vaseline,
vichy,
woda perfumowana,
yves rocher
Subskrybuj:
Posty (Atom)